czwartek, 27 lutego 2014

żyrafy niepłonące

Namalowałam żyrafy. Dwie. Nie, nie... "namalowałam" to za dużo powiedziane. Odmalowałam jak zwykle. Chciałam żeby były ładne, ale miejscami pędzelek ruszał się jak po pijaku, więc miss universe nie zostaną. 
Dali namalował "Płonącą żyrafę". Moje nie płoną, bo kocham żyrafy i bardzo bym nie chciała żeby płonęły. Ale jak już jestem przy Dalim, to chciałam dodać, że to fascynujący człowiek. Jego pomysły przechodzą moje najśmielsze oczekiwania, zapiski powodują niesłychaną konsternację, a wydarzenia z życia - kilkuminutowe wybuchy śmiechu. Poczytajcie o nim w wolnej chwili. Zapewniam, że warto, chociażby dla samych dalijskich tytułów: 

" Zwykły chleb francuski z dwoma jajkami sadzonymi bez talerza, konno, usiłujący zgwałcić miękisz chleba portugalskiego"

"Przeciętny  biurokrata atmosferogłowy w pozie dojenia czaszkowej harfy" 

"Dali w wieku sześciu lat, kiedy uważał się za dziewczynkę unoszącą skórę morza, aby spojrzeć na psa śpiącego w cieniu wody"

Abstrakcja na najwyższym poziomie!
A teraz już żyrafki bo bardzo się nie mogą doczekać na swoją kolej.












7 komentarzy: