poniedziałek, 6 kwietnia 2015

jaja malowane

Malować jaja czy lepić bałwana? Takie zagwozdki tego roku miałam. Ostatecznie wybrałam jaja, bo bałwan rozpływał się w rękach.





środa, 1 kwietnia 2015

pędzelki w dłoń i malujemy! oj...dużo malujemy!

Farby są niesamowite. Każda tubka to inna gęstość, faktura, zapach, skojarzenia. Żółta to kogel mogel, czerwona - aksamit, a niebieska jest jak galaretka z urodzinowego tortu. Razem brzmią niczym symfonia Beethovena i tańczą na pędzelku jak para łyżwiarzy. 
Lubię malować.

Jednak malowanie na dużym formacie to już całkiem inna bajka. Dużo było krzyku, walki z tkaniną i ze źle obliczonymi proporcjami. Bolały kolana, strzelało w kręgosłupie... Tak, bardzo lubię sobie pomarudzić. Zdecydowanie. Jestem mistrzynią w marudzeniu i wcale się tego nie wstydzę :D

A to wszystko po to, żeby dzieciom było bardziej kolorowo. 



*namalowane dla: Stacja Event