Poplątane mam w głowie niemiłosiernie. Albo zapomnę, albo sobie wymyślę. Koniec świata! Chyba pójdę na jakąś terapię, bo jak tak dalej pójdzie to się zgubię w jakiejś alternatywnej rzeczywistości!
Chociaż z drugiej strony, bycie formalistką wcale nie musi być przyjemne. A moje jest. Pomimo, że niektóre rzeczy muszę robić po kilka razy.
A co do powtórzeń, to moje słomiano-frędzlowe kolczyki tak mi przypadły do gustu, że chyba na stałe zagoszczą w moim repertuarze.
Ale żeby nie było tylko na bogato, stworzyłam też kolekcję "słomianków". Muszę przyznać, że doskonale sprawdzają się pod czapką, a ja z czapką się nie rozstaję :) Nic nie dynda, nie zahacza. Nie wiem dlaczego na to wcześniej nie wpadłam. Ale jak to mówią: "lepiej późno niż wcale" ;)
Ale cudne są te Twoje kolczyki, mam nadzieję, że będzie ich dużo, i z frędzlami i bez;) I są bardzo ładnie są zapakowane :)
OdpowiedzUsuńPo prostu super !! :)
OdpowiedzUsuńSuper! I pięknie opakowane :).
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam twój blog i muszę przyznać, że robisz piękne rzeczy !! Zwłaszcza kolczyki z tego posta i poprzedniego - są przepiękne !! Aż chciało by się takie posiadać :) Bardzo dziękuję za odwiedziny i zapraszam ponownie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj ! Miło mi wręczyć Ci wyróżnienie. Zapraszam po 'odbiór' na mojego bloga :) Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńBardzo oryginalne rozwiązanie. Będę wpadać do Ciebie :)
OdpowiedzUsuń